Wed, 07 Grudnia 2005, 19:45:45
Witajcie!
W maju 2005r. urodziłam martwa córeczkę Alinkę 39 tc.. Nie żyła już od 3 dni i ja o tym wiedziałam. Poród był wywoływany. Leżałam na oddziale położnictwa septycznego. Dokładnie 3 tygodnie po porodzie zadzwoniła od mnie pewna pani z dużej znanej firmy ubezpieczeniowej, radośnie pogratulowała mi narodzin dziecka i zaproponowała podpisanie polisy.... Oczywiście szok. Słyszałam o czymś takim, ale nigdy nie pomyślałabym, że spotka mnie coś takiego - jak to bywa w przypadku każdej tragedii. Nie muszę chyba pisać jak się poczułam. Głos mi zamarł i zdołałam tylko wydukać, że córeczka urodziła się martwa. Pani przeprosiła i odłożyla słuchawkę. Wiem, że nie jestem jedyną osieroconą matką, którą firmy ubezpieczeniowe w ten sposób \"uszczęśliwiły\" i robią to nadal. Chciałabym jednak dowiedzieć się, czy skala tego problemu jest duża. Ja jestem z Gdańska. A w innych miejscach? Nie dość, że już ktoś wykrada dane matek, to jeszcze nie potrafi \"sprzedać\" tych właściwych (w obu przypadkach jest to zabronone). Z doświadczenia wiem, że sprawca w zasadzie jest nie do ustalenia - przy bałaganie dokumentacyjno-komputerowym w szpitalach do danych rodzących dostęp w zasadzie ma każdy z pracowników. To taka inna wersja \"łowców skór\". Czy wiecie coś o tym problemie?
Czekam na odpowiedź.
Ola
W maju 2005r. urodziłam martwa córeczkę Alinkę 39 tc.. Nie żyła już od 3 dni i ja o tym wiedziałam. Poród był wywoływany. Leżałam na oddziale położnictwa septycznego. Dokładnie 3 tygodnie po porodzie zadzwoniła od mnie pewna pani z dużej znanej firmy ubezpieczeniowej, radośnie pogratulowała mi narodzin dziecka i zaproponowała podpisanie polisy.... Oczywiście szok. Słyszałam o czymś takim, ale nigdy nie pomyślałabym, że spotka mnie coś takiego - jak to bywa w przypadku każdej tragedii. Nie muszę chyba pisać jak się poczułam. Głos mi zamarł i zdołałam tylko wydukać, że córeczka urodziła się martwa. Pani przeprosiła i odłożyla słuchawkę. Wiem, że nie jestem jedyną osieroconą matką, którą firmy ubezpieczeniowe w ten sposób \"uszczęśliwiły\" i robią to nadal. Chciałabym jednak dowiedzieć się, czy skala tego problemu jest duża. Ja jestem z Gdańska. A w innych miejscach? Nie dość, że już ktoś wykrada dane matek, to jeszcze nie potrafi \"sprzedać\" tych właściwych (w obu przypadkach jest to zabronone). Z doświadczenia wiem, że sprawca w zasadzie jest nie do ustalenia - przy bałaganie dokumentacyjno-komputerowym w szpitalach do danych rodzących dostęp w zasadzie ma każdy z pracowników. To taka inna wersja \"łowców skór\". Czy wiecie coś o tym problemie?
Czekam na odpowiedź.
Ola