Mon, 13 Czerwca 2016, 14:23:01
Witam, jestem nowa na tym forum:-) Nie wiem czy się cieszyć czy nie, ale chyba chciałabym móc się wygadać.
Jestem już po 3 poronieniu:-( i teraz mam dylemat....próbować jeszcze czy nie? Nie wiem gdzie szukać odpowiedzi.
Zapewne jestem w tej dobrej sytuacji bo mam dwoje zdrowych dzieci lat 15 i 10.
Tak się złożyło, że od dawna myślałam o 3 dziecku (chyba zbliża się syndrom pustego gniazda, szczególnie z powodu starszego dziecka).
W końcu wpadłam ...w wieku 41 lat (w roku 2014) i poroniłam w 8 tyg. W roku 2015 kolejna ciąża tym razem planowana i poronienie w 9 tyg. Obecnie w roku 2016 kolejna próba i poronienie w 9 tyg.
O ile pierwszym razem było to do zniesienia, to kolejne już nie..... wiem że wieku 43 lat ciężko o ciążę, ale chyba nie umiem się z tym pogodzić. Może dlatego, że w ciąże zachodzą bez problemu, ale potem coś złego się dzieje i moje ciąże obumierają. Coś złego się dzieje a ja nie wiem co.... lekarze mnie zbywają tekstem, że komórki w tym wieku mogą być już wadliwe, że ma pani dwójkę dzieci, inni w ogóle nie mają, lepiej że tak się stało niż mieć chore dziecko. Zawsze byłam zdrowa, porody naturalne, dzieci zdrowe...........i nagle nie umiem pogodzić się z kolejną porażką:-( Tym bardziej mi trudno, że nikt o tym nie wiem oprócz męża. Nie chcę słuchać rodziny, znajomych...."po co ci to...masz dzieci"...."w tym wieku....dałabyś sobie już spokój".... ale to nie jest takie proste:-( Jak człowiek chce a nie może....i nie wiem co jest nie tak ze mną.
Zrobiłam wszystkie badania hematologiczne, związane z krzepliwością, białkiem C i S, czynnikiem Leiden, protrombiną etc. Wszystkie wyszły prawidłowe. Nie robiłam badań immunologicznych i kariotypu. Jedni lekarze mówią robić, inni że nie. A przecież to że już rodziłam ponoć działa na moją korzyść.
Mąż już zestresowany....boi się kolejnej próby....a moje serce płacze. Teraz żałuję że wcześniej się nie zdecydowałam.
W piątek byłam na łyżeczkowaniu, bo ciąża obumarła, a piętro pode mną wykonywano akurat cesarskie cięcia w szpitalu i słyszałam płacz dziecka. Na sali byłam sama, chyba specjalnie mnie tak położyli....i tylko słuchałam....słuchałam. Czuję się wybrakowana już i stara z tego powodu, choć na taką nie wyglądam. Nie palę, nie piję... żadnych leków nie zażywam....a jestem już stara jeśli chodzi o dziecko.
Sporo moich znajomych wie że zawsze chciałam mieć jeszcze dzieci i mnie namawiają, a ja muszę kłamać że już nie.....a tak naprawdę chcę ...a nie mogę:-( Czy faktycznie moje komórki jajowe są już do niczego??? ponoć mam ich dużo?
Czy np konflikt immunologiczny z mężem mógł powstać dopiero teraz a wcześniej nie?
Czy jest ktoś w podobnej sytuacji jak ja? szczególnie wiekowej?
Nie wiem co robić? Badać się jeszcze? Jest sens? te badania są bardzo drogie...
Chciałabym ostatni raz jeszcze urodzić dziecko.......tylko, a może aż tyle.... :-(
Liczę na wasze wsparcie, bo nie mam z kim (oprócz męża) o tym porozmawiać.
Jestem już po 3 poronieniu:-( i teraz mam dylemat....próbować jeszcze czy nie? Nie wiem gdzie szukać odpowiedzi.
Zapewne jestem w tej dobrej sytuacji bo mam dwoje zdrowych dzieci lat 15 i 10.
Tak się złożyło, że od dawna myślałam o 3 dziecku (chyba zbliża się syndrom pustego gniazda, szczególnie z powodu starszego dziecka).
W końcu wpadłam ...w wieku 41 lat (w roku 2014) i poroniłam w 8 tyg. W roku 2015 kolejna ciąża tym razem planowana i poronienie w 9 tyg. Obecnie w roku 2016 kolejna próba i poronienie w 9 tyg.
O ile pierwszym razem było to do zniesienia, to kolejne już nie..... wiem że wieku 43 lat ciężko o ciążę, ale chyba nie umiem się z tym pogodzić. Może dlatego, że w ciąże zachodzą bez problemu, ale potem coś złego się dzieje i moje ciąże obumierają. Coś złego się dzieje a ja nie wiem co.... lekarze mnie zbywają tekstem, że komórki w tym wieku mogą być już wadliwe, że ma pani dwójkę dzieci, inni w ogóle nie mają, lepiej że tak się stało niż mieć chore dziecko. Zawsze byłam zdrowa, porody naturalne, dzieci zdrowe...........i nagle nie umiem pogodzić się z kolejną porażką:-( Tym bardziej mi trudno, że nikt o tym nie wiem oprócz męża. Nie chcę słuchać rodziny, znajomych...."po co ci to...masz dzieci"...."w tym wieku....dałabyś sobie już spokój".... ale to nie jest takie proste:-( Jak człowiek chce a nie może....i nie wiem co jest nie tak ze mną.
Zrobiłam wszystkie badania hematologiczne, związane z krzepliwością, białkiem C i S, czynnikiem Leiden, protrombiną etc. Wszystkie wyszły prawidłowe. Nie robiłam badań immunologicznych i kariotypu. Jedni lekarze mówią robić, inni że nie. A przecież to że już rodziłam ponoć działa na moją korzyść.
Mąż już zestresowany....boi się kolejnej próby....a moje serce płacze. Teraz żałuję że wcześniej się nie zdecydowałam.
W piątek byłam na łyżeczkowaniu, bo ciąża obumarła, a piętro pode mną wykonywano akurat cesarskie cięcia w szpitalu i słyszałam płacz dziecka. Na sali byłam sama, chyba specjalnie mnie tak położyli....i tylko słuchałam....słuchałam. Czuję się wybrakowana już i stara z tego powodu, choć na taką nie wyglądam. Nie palę, nie piję... żadnych leków nie zażywam....a jestem już stara jeśli chodzi o dziecko.
Sporo moich znajomych wie że zawsze chciałam mieć jeszcze dzieci i mnie namawiają, a ja muszę kłamać że już nie.....a tak naprawdę chcę ...a nie mogę:-( Czy faktycznie moje komórki jajowe są już do niczego??? ponoć mam ich dużo?
Czy np konflikt immunologiczny z mężem mógł powstać dopiero teraz a wcześniej nie?
Czy jest ktoś w podobnej sytuacji jak ja? szczególnie wiekowej?
Nie wiem co robić? Badać się jeszcze? Jest sens? te badania są bardzo drogie...
Chciałabym ostatni raz jeszcze urodzić dziecko.......tylko, a może aż tyle.... :-(
Liczę na wasze wsparcie, bo nie mam z kim (oprócz męża) o tym porozmawiać.